W zamkach lub starych dworach ukazują się Białe Damy. Są to zwykle duchy pań wysokiego rodu, które zostały zamordowane lub poniosły śmierć w tragicznych okolicznościach. We Francji Białe Damy odznaczają się niezwykłą urodą i pojawiają się najczęściej w pobliżu mostów. Jak głosi stara legenda francuska, wzięło się to stąd, iż istniał kiedyś zwyczaj składania młodych kobiet w ofierze bóstwom rzecznym, ażeby zjednane w ten sposób pozwoliły podróżnym przeprawić się bezpiecznie. We Francji widuje się też Białe Damy błądzące po zamkowych korytarzach i trzymające w dłoniach puchary wypełnione trucizną. Natomiast tak zwana Biała Dama z rodu Hohenzollernów nawiedza podobno kilka dawnych rezydencji królewskich w Niemczech i najczęściej ukazuje się na krótko przed śmiercią przedstawiciela pruskiej rodziny królewskiej.
W Polsce zaś na dziedzińcu górnego zamku w Niedzicy i w pobliżu zamkowej kaplicy zjawia się w poszumie gwałtownego wichru kobieca postać w bieli. Legenda głosi, że to duch nieszczęsnej księżniczki z kraju Inków Uminy. W połowie osiemnastego wieku potomek węgierskiej rodziny Sebastian Berzevicy wyruszył do Ameryki Południowej w poszukiwaniu przygód i zapewne majątku. Po kilku latach osiadł w Peru i tam ożenił się z Indianką ze szlachetnego rodu. Jego córka Umina w wieku piętnastu lat wyszła za mąż za młodzieńca z inkaskiej rodziny. W roku 1780 w Peru wybuchło powstanie przeciwko Hiszpanom, a na jego czele stanął krewny męża Uminy. Po upadku powstania Hiszpanie mścili się na wszystkich, którzy brali w nim udział lub mu sprzyjali. Sebastian Berzevicy z Uminą i jej mężem uciekli do Europy, zabierając ze sobą część legendarnego majątku Inków, lecz i tu dosięgła ich zemsta Hiszpanów – męża Uminy zasztyletowano w weneckim zaułku. Sebastian postanowił więc szukać schronienia dla bliskich w zamku nad Dunajcem. Nawet w Niedzicy nie mógł on jednak zapewnić bezpieczeństwa córce, gdyż zasztyletowano ją na dziedzińcu przed wejściem do kaplicy. Zjawa Uminy od lat fascynuje nie tylko zbieraczy legend, ale i poszukiwaczy skarbów.Widywano ją wielokrotnie.
Góralscy
przewodnicy
po Pieninach utrzymują, że Biała Pani błąka się po zamku, albowiem jako
ofiara
podstępnej zbrodni musi po śmierci szukać
sprawiedliwości. Jednocześnie strzeże swego skarbu
ukrytego pośród
pienińskich skał. Natomiast w dawnym pałacu Działyńskich w
Kórniku w pobliżu
Poznania pojawia się nocami widmo dawnej pani tego zamku Teofili z
Działyńskich
Szołdrskiej Potulickiej. Jak wyglądała za życia, przypomina portret
francuskiego malarza Antoniego Pesne, przedstawiający młodą jeszcze
kobietę w
białej peruce i krynolinie
pochylającą
się w dworskim ukłonie. Nocą przed dwunastą, dama na portrecie ożywa,
wychodzi
z ram i aż do świtu przechadza się po salach i parku. W rodzinnej
tradycji
Działyńskich zachowało się wiele opowieści o pani Teofili. Żyła w wieku osiemnastym.
Była jak na owe
czasy niezwykle wykształcona, miała nawet pracownię, gdzie wykonywała
eksperymenty chemiczne. Kiedy nocą Biała Dama schodzi z
płótna, podąża do
parku, gdzie podobno czeka na nią tajemniczy rycerz na białym koniu, w
którego
towarzystwie wędruje wśród starych drzew i kwiatowych
gazonów. Biała Dama
wydaje się spokojna, nie załamuje rąk, nie zawodzi, a więc nie jest
duchem
pokutującym, szukającym zemsty lub
sprawiedliwości. Przechadza się tedy
niczym
pani pilnująca swoich włości. Tak zresztą czyniła za życia. Wraz z
pianiem
koguta Biała Dama rozstaje się z rycerzem. On
znika, a ona powraca do sali rycerskiej.